To ostatni dzień zwiedzania Czarnogóry. Postanowiliśmy zakończyć nasz pobyt jadąc wzdłuż rzeki Komarnicy i podziwiać widoki jakie oferuje kanion tej rzeki.
Zapraszamy do obejrzenia naszej relacji.
Trasa długości 130 km.
Z Niksic wyjeżdżamy naszą ulubioną trasą E762 i dojeżdżamy nią do wsi Rudinice. Tu skręcamy w prawo w wąską asfaltową drogę i nią docieramy do mostu Braci Gagovic znajdującego się w kanionie rzeki Komarnicy. Przejeżdżamy nim na drugą stronę i serpentynami rozpoczynamy podróż w wzdłuż Kanionu rzeki Komarnicy. Dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą M-6. Skręcamy w prawo i jedziemy kawałek za Sawnik, gdzie odbijamy lewo w wąską lokaną drogę. Ta doprowadzi nas do samego Niksica.
To już nasza ostatnia trasa tej wyprawy – po raz szósty ruszamy z Nikšića drogą E762. Tym razem w okolicach Rudnicy skręcamy w prawo, wybierając drogę, która prowadzi przez malowniczy kanion rzeki Komarnicy. Przed nami 130 kilometrów niesamowitych widoków, górskich serpentyn i dzikiej natury.
Tuż za zakrętem wyłania się coś niezwykłego – na wzgórzu stoi tajemniczy pomnik. Zjeżdżamy z asfaltu, skręcamy w polną drogę i podjeżdżamy bliżej, by zobaczyć go na własne oczy.
To pomnik Bajo Pivljanina, bohatera z regionu Pivy, który z odwagą stawiał czoła Turkom. Zatrzymujemy się, robimy zdjęcia i w internecie szukamy więcej informacji o tym miejscu.
Wokół nas – niesamowite widoki gór i dolin. Chwila podziwu, jeszcze jeden rzut oka na krajobraz i ruszamy dalej w podróż.
Przemierzamy drogę wśród pól w kierunku widocznych na horyzoncie gór. W końcu docieramy do skrzyżowania – skręcamy w lewo, w drogę prowadzącą do kanionu rzeki Komarnicy. Po drodze mijamy opuszczone budynki, a co jakiś czas – stada owiec, które beztrosko przekraczają asfalt, zupełnie nie przejmując się przepisami. Jedziemy ostrożnie, żeby przypadkiem nie skończyć z baraniną na obiad!
W końcu docieramy do kanionu, a przed nami – wyzwanie, by dostać się na drugą stronę. Zjeżdżamy wąską serpentyną aż do Mostu Braci Gagović. Jego malownicze położenie robi na nas ogromne wrażenie. Otaczające go wysokie góry i rzeka wijąca się w dole tworzą krajobraz, od którego trudno oderwać wzrok.
Przed nami kolejne wyzwanie – musimy ponownie wspiąć się stromą, wijącą się drogą wzdłuż brzegu kanionu, aż na wysokość 1300 metrów. Każdy zakręt odsłania coraz bardziej spektakularne widoki. Gdy docieramy na górę, jedziemy wzdłuż krawędzi kanionu, mając przed sobą panoramę, która zapiera dech.
Zatrzymujemy się na chwilę na małym, szutrowym parkingu, aby napić się kawy i nacieszyć oczy pięknym widokiem.
Ruszamy dalej. Droga biegnąca ostrym zboczem, co chwilę odsłania przed nami niesamowite widoki. Jedziemy ostrożnie – barierek ochronnych brak, a jeden moment nieuwagi mógłby zakończyć się kilkusetmetrowym lotem w dół, prosto do górskiej, choć pięknej rzeki… i na pewno byłaby to ostatnia kąpiel w życiu.
Jedziemy ostrożnie, skupieni na każdym zakręcie.
Samo spojrzenie w dół kanionu przyprawia o gęsią skórkę. Wysokość naprawdę robi wrażenie.
Nasza wyprawa powoli dobiega końca, więc chłoniemy każdy z tych ostatnich, pięknych widoków. Gdy mijamy kolejny most, zatrzymujemy się, by spojrzeć na rzekę, wzdłuż której jechaliśmy cały dzień. Tu Komarnica jest wąska i właśnie w tym miejscu rozpoczyna swój bieg przez kanion, aż do jeziora Pivskiego. Niedaleko na północ bije jej źródło, z którego wypływa, zaczynając swoją podróż przez te dzikie tereny.
Przed nami ostatnie kilkadziesiąt kilometrów naszej czarnogórskiej przygody. Jedziemy w kierunku Nikšića, powoli żegnając się z tym pięknym krajem.
W mieście myjemy nasze motocykle i szykujemy się do wyjazdu. Jutro przed południem ruszamy w drogę powrotną do Polski.